Tego samego dnia w mediach ukazały się dwie informacje. Jedna fascynująca. Powodująca ciarki na skórze. Drżenie rąk z podniecenia. Oto nasz mały kraj nie zrezygnuje ze swoich mocarstwowych ambicji. Dalej będziemy wiernie i dzielnie stać przy boku jankesów. Jako drugie co do wielkości światowe mocarstwo, wypełniać swoją misję, strzeżenia porządku świata „Pax Americana”. Aby to zadanie skutecznie realizować, wyposażymy się w nowe potężne uzbrojenie.

Szef rządu Donald T, w iście putinowskim stylu, podczas gospodarskiej wizyty na poligonie w Drawsku ogłosił w żołnierskich słowach: „Dokończymy korwetę!” - „WYKONAĆ!”. Tusk przeciął w ten sposób kapitulanckie i defetystyczne spekulacje, że korweta „Gawron”, pocięta zostanie na żyletki i nigdy nie powstanie. Złe języki i ludzie małej wiary rozgłaszali, że nas na nią nie stać, a potrzebna nam jest jak żabie podkowa. Korweta Gawron do tej pory kosztowała NAS 1,5 MILIARDA ZŁOTYCH!!! W ciągu dziesięciu lat budowy wydano na nią półtora miliarda złotych. Półtora miliarda za kupę złomu, która niczemu nie służy, bo za tę bajońską sumę, przez dziesięć lat zbudowano zaledwie kadłub. Budowa Gawrona trwa 10 lat. Początkowo miała kosztować 250 do 300 milionów złotych. W ciągu dziesięciu lat wydaliśmy 1,5 mld złotych, aby skończyć trzeba pewnie drugie tylko. Co można by zrobić w Polsce za 3 miliardy, a choćby tylko wydane już 1,5 miliarda złotych?

Decyzję o budowie aż 5 korwet podjął w 2001 roku inny palant Leszek Miller. Można go zrozumieć. Pływał na okrętach podwodnych, stąd jego sentyment do marynarki i wojska oraz niedotlenienie mózgu. Oprócz tego ten zakompleksiony karzełek pewnie marzył o tym aby przypodobać się swoim amerykańskim panom, więc wymyślił korwety. Na pokładzie, których wyjdzie w morze, niczym wódz wikingów, z surowym i mądrym spojrzeniem, wpatrzony w nieodległy drugi brzeg sadzawki o nazwie Bałtyk. Pływając pięcioma korwetami po kałuży jaką jest Bałtyk byłby niczym bóg wojny Ares. Cudowne!

Jak widać miłość do mundurów, wymachiwania szabelką i zidiociałych generałów i admirałów, którzy ciągle chcą nowych kosztownych zabawek, jest zaraźliwa. Padł rozkaz. Korwetę dokończymy!

Tego samego dnia, w niektórych mediach, ledwo co przebiła się informacja o tym, że „Polacy znowu wyjeżdżają za chlebem. Rośnie liczba emigrantów”. Według opublikowanych właśnie danych GUS, Polacy ponownie opuszczają kraj, nie widząc tu dla siebie żadnych perspektyw. Jak pisze Rzeczpospolita, „tym razem nie są to wyjazdy na kilka miesięcy, ale na stałe”. To świadczy o złej polityce rządu i fatalnej dyspozycji Grasia. Do tych młodych Polaków widocznie nie dotarła informacja o decyzji Tuska „KORWETĘ DOKOŃCZYMY!”. Gdyby o tym wiedzieli, duma rozsadzała by ich pierś, z oczu popłynęły łzy wzruszenia, prędko i wstydliwie porzucili by myśl o wyjeździe. Dumni z Polski, Tuska i rządu, no i oczywiście korwety „Gawron”, za jeden i pół miliarda zeta – dotychczas. „Słuszną linię ma nasza władza” „Łubu dubu, łubu dubu. Niech żyje nam Prezes naszego klubu. Niech żyje nam. - To śpiewałem ja Jarząbek”.